poniedziałek, 11 lutego 2019

Drzewko bonsai w depresji.

  Temat lasu, natury, drewna i zieleni w aktualnych trendach i nowoczesnych mieszkaniach nie jest niczym zaskakującym. Piękne połączenie surowego klimatu metalu z drewnem i odrobiną dzikości w formie roślin to coś co ja lubię, ale i pewnie wielu z Was. 
Mieszkamy już parę miesięcy na swoim, lecz jeszcze nie wszystko jest tak jak chce. Brakuje mi jeszcze kilku zielonek 🌳🌴🌳 .

  NAJPIĘKNIEJSZE, moim skromnym zdaniem są jednak wszelkie drzewka bonsai. Czy to małe czy duże, mają swój urok. Takie małe wielkie drzewko prezentuje się super wszędzie, wpasuje się w każdy klimat. 

  Posiadam trzy sztuki, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. 
Najstarszy jest ze mną już 5 lat 👴👵 . Mimo wszystko nadal nie jestem znawczynią, uczę się na swoich błędach, bo gdybym miała zajmować się roślinami tak jak opisane jest w internecie i poradnikach, to nie miałabym już czasu na pracę 😅. Drzewko jest po wycięciu dzikich gałązek i w trakcie zagęszczania pozostawionych gałązek. 







  Wierzcie mi, da się robić wszystko po swojemu. 
Najstarsze drzewko, jest średnie w mojej trzydrzewkowej rodzinie. Jest potwornie zahartowane i chyba nic go nie pokona. Bywało, że nie było podlewane 3-4 tygodnie, a i tak nic się nie stało. Czasem nawet z litości, z braku chęci pójścia po wodę, podlane było końcówką herbaty. Proszę nie bijcie. Chociaż, teraz widzicie, że to MÓJ GOŚĆ ! 

  Najmniejsze drzewko, zakupione zostało w biedronce (to chyba mój ulubiony sklep jak zauważyliście), ponieważ podobała mi się jego wielkość (malutki, na parapet) oraz doniczka (w nieregularne, nowoczesne kształty). 



No i najpiękniejszy (tfu tfu) oraz największy. Nasze marzenie odkąd pierwszy raz byliśmy w IKEI. Piękne duże drzewko, gęste, idealnie uformowane, w niskiej donicy. Po przeprowadzce czekaliśmy na promocję, standardowo, nie ma szans na przepłacanie. LECZ, w międzyczasie dostaliśmy go w prezencie na parapetówkę 🎁. 

  Niestety, nie wiem czy to nieszczęśliwy traf, drzewko zaczęło okropnie zrzucać liście 🍃
Tak, czytałam, że bonsai BARDZO nie lubią zmian i ciężko je znoszą, no ale bez przesady. Zostało mu 10 listków na krzyż, wyglądało jak po tornadzie 💨🍃. 
Wtedy dopatrzyłam się, że ma pasożyta (małe kłaczkowate białe stworzonka). Czytając mądrości internetowe, dowiedziałam się, że trzeba się lokatora pozbyć (pasożyta, nie drzewka). Metody dwie: myć wodą z alkoholem za pomocą wacików (pracochłonne), lub robić kąpiele wodne pod prysznicem, ciepłą wodą i silnym strumieniem.
 Oczywiste, że wybrałam drugą opcję. Drzewko było PIĘKNE, teraz jest w depresji. 


Zaraz po zakupie
Dwa miesiące później.

  Musicie wiedzieć, że akurat o to drzewko dbaliśmy wyjątkowo, niestety to i tak nic nie dało, a efekt jest jaki jest. 
Tak więc, aktualnie nasze drzewko mieszka w łazience, częściowo pod prysznicem i reaguje niesamowicie. Przez ok. 4 miesiące było jak biedne, głodne, zagubione drzewko, rosły pojedyncze nowe listka i zaraz spadały. Teraz ma BARDZO dużo pączków nowych lisków oraz nowych gałązek. 



 Więc pytanie, czy miał depresję i tak źle znosił przeprowadzkę, tęskniło za domem. CZY liście leciały mu, ponieważ zjadał i wyniszczał go robaczek. 
Miło mi jest, gdy myślę, że po prostu na początku było mu źle, ale teraz już czuje się z Nami w naszym domku dobrze i nie tęskni za kolegami.! 

TAKŻE, jeśli chcecie niewymagające rośliny, idźcie w liście. 

Trzymajcie kciuki za powrót do zdrowia mojego bonsai, oby wizyty u drzewnego psychiatry nie były potrzebne. Jest u Nas mocno kochany. 👍👍

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 We własnym kącie , Blogger